piątek, 29 marca 2024

Szczuczyn

  • 12 komentarzy
  • 8272 wyświetleń

Urokliwa posesja

SIELSKA DAWKA INSPIRACJI      

 

Do Białaszewa w powiecie grajewskim, jechałem z zamiarem odszukania i udokumentowania korzeni rodu Narudzkich herbu „Sokół” wywodzącego się z Litwy.  

Jednak we wsi, która pod względem urbanistycznym stanowi ulicówkę, przypadek sprawił, że spojrzałem na posesję przy ul. Kopernika 12 w pobliżu współczesnego obiektu kościoła. Z trudnymi pytaniami zwróciłem się do pierwszej mieszkanki wsi napotkanej na zewnątrz swojego domostwa.    

– Nie, nie znam i nie słyszałam o takich, ale proszę zapytać o to staruszkę w następnym domu, może ona wie – powiedziała bardzo życzliwie, wskazując dom palcem.  

    Nieśmiało oddalałem się od zabudowy, a wzrok mój przyciągała świadomość, że zauważyłem tu coś innego niż to, co widziałem przez cały dzień podróży. Jednak sprawa główna i pilna gnała mnie do sąsiadki, a zapadający już zmierzch nad miejscowością, zmuszał mnie do szybkiej reakcji. Ja tu zaraz wrócę, zamruczałem potykając się o wysoki krawężnik.  

Wspaniale wyglądająca 92 letnia kobieta o silnej budowie i rumianych policzkach oraz doskonałej pamięci, mieszkająca samotnie równie w starym, pochylającym się ku własnej wieczności domku odpowiedziała zwięźle i szybciutko.

– nie, nie pamiętam takich, żeby tu, w Białaszewie mieszkali.   

Chwilowo byłem już wolny i chętnie biegłem do pierwszej spotkanej kobiety, która stała wciąż przy aucie.

Nie jestem zwolennikiem kiczu, ani męczącego przeładowania odpychającego wzrok w stronę przeciwną od postrzeganego obiektu. Cenię jednak każdą pracę człowieka, który zamiast spędzać czas beztrosko, wykorzystuje go na urządzenie ogrodu przyjaznego dla domowników, ale i dla podróżnych.

Spojrzałem w głąb posesji i ogrodu za ażurowym płotem. Przydomowy dywan barwnych marzeń w tym gospodarstwie jest jeszcze w pieluszkach, bowiem powstał w 2014 roku. Odcinek czasu zbyt krótki, ale wynik jest już niewspółmiernie pozytywny.

– Ogrodem zajmuję się ja i syn Andrzej – powiedziała Pani Olechowska.  

 

Z setek zdjęć nie tylko dokumentów, ale i z pleneru zrobionych podczas jednego dnia podróży trudno jest wybrać to, co najlepsze i zainteresować nimi koneserów piękna. Często serce krwawi, że tysiące zdjęć nigdy nie jest emitowane. Jednak tym razem ze względu na bardzo emocjonalny scenariusz tej rodziny postanowiłem publikować, może nie tyle „ogród”, co jego właścicieli zawiedzione nadzieje.     

Podobnie jak całe otoczenie, tak i wnętrze domu przyciąga wzrok i jest w całości przemyślane, co stanowić może emocjonalną dawkę inspiracji!     

W ogrodzie, w którym stoi mieszkalny budynek przyciągają uwagę rabaty kwietne, ozdoby, ale i czystość całego otoczenia. W kończącym się sezonie, nie ma już śladu po urokach letnich kwiatów, ale to nie jest problem.  

Pan Andrzej bardzo prosił żebym pozostał do nocy, kiedy to zapłoną ogrodowe, solarne światełka, które  świecą tak, jak na początku lata na łące migoczące światełka samców świetlików latających w poszukiwaniu w trawach samiczek. Tu w bajecznym ogrodzie jeszcze w upale ostatnich dni lata, w popołudnia i noce dojrzałe owady melodyjnymi dźwiękami wabią samiczki na wieczorne spotkania.  Z każdej strony dochodzą ciche, o różnej wysokości dźwięki, w których tylko sprawny dyrygent zrozumiałby, że wirtuozi próbują siebie przekrzyczeć. Zapach kwiatów wokół posesji ma ogromny wpływ na swawolę ogrodowych żyjątek, ale za to biesiadnicy wsłuchują się w dźwięki, które przypominają jesienny koncert na dwa świerszcze. A widowisko świetlne i muzyczne porównywalne jest do występu orkiestry grającej na skrzypcach albo świerszcza na badylu. I choć brak jest tu luminescencji niektórych grzybów leśnych, fluorescencyjnych, zielonkawych światełek leśnego próchna, to jest świecące niebo usłane złotymi gwiazdami i łączka pełna piesków, kotków, bocianów, kaczek i hukających sów wśród kwiatów, drzew i krzewów kwitnących na wskutek boskiej opatrzności. Oprócz natury, gdy ciemność zakryła środowisko, bajkowy świat wyczarowany został ogrodowymi reflektorkami, które razem z lampkami solarnymi potrafią wyczarować bajeczny klimat otoczenia.  

 

Myślę, że w maju azalie, na które widok roztaczał się z tarasu, intensywnie przyciągały tu wzrok przechodnia jedynie na siebie.

Za pozorowanym mini stawkiem, gdzie o kroplę wody spór toczą ptaki wodne, widać obszerny trawnik, w którego zaciszu pragnie człowiek rozłożyć koc i opalać się w rozkoszach słońca.  

 

Trzeba tylko umieć dostrzec skomponowane piękno i trzeba być na niego wrażliwym, nauczyć się je odbierać i cenić tak samo jak piękno mądrej kobiety, w której urok ukryty jest w Jej głębi a nie w pozorowanym świetle zewnętrznego blasku.    

        

     Prezentowana posesja pp. Olechowskich podzielona jest na trzy części – kwatery. Część reprezentacyjną, część wypoczynkową i część użyteczną – określa Pan Andrzej. W ogrodzie jest miejsce na przestrzenne kompozycje. Luźno rozmieszczone krzewy liściaste i iglaste czują się swobodnie, jak ptaki. Małe pergole, które wkrótce obrosną pnączami, stykają się z elementami dekoracyjnymi, których jest bardzo dużo. Ogród jest tajemniczy i wkomponowany w funkcjonalność gospodarstwa, a zarazem jest pełen uroku. Wejście od podwórka jest w przydomowej przestrzeni wyłożone kolorową kostką brukową, jako że do każdej aranżacji kolory wnoszą ożywienie i nadają swoisty wyraz, podobny do odcieni charakteru. Ożywienie monotonicznej powierzchni wniosła tu nie tylko kostka, ale i jej niebanalny sposób ułożenia. Posesja przybrała nie tylko formę zakątka zjawiskowego, ale harmonijnie wpisywała się w klasyczne sioło.   

Efekt wzmocnił melanż w chłodnych odcieniach i gładkie powierzchnie podwórka, ale charakter rustykalnych przestrzeni skutecznie ociepliły pastelowe o postarzanej fakturze ściany domu. Jednak dzięki temu uwzględniana jest pewność, że powierzchnie przez długie lata nie zmienią zaprojektowanego wyglądu.

Wzdłuż skweru wije się wąska dróżka, przy której rosną czerwone róże, rabaty z kwiatami, na nich astry i ślady po tulipanach, piwoniach i mieczykach. A wszystko to roznosiło woń po najbliższym otoczeniu. W końcowej części botanicznej rosną duże i mniejsze drzewa owocowe, których zadaniem jest nie tylko owocowanie, ale tworzenie subtelnego cienia w chwilach wypoczynku pod wiatrakiem.  Dla zapomnienia o stresach dnia, od strony podwórka i zadbanej studni z kontrolowanym „pozwoleniem” zaprzyjaźnionego pieska zaprasza pod swój dach ławko-huśtawka. Dalej, w jej północnym zakątku usytuowanego zieleńca jest altana, której strzeże milutki kotek. Pod dachem altanki, której na szczycie dominuje bocian biały, można się poddać kontemplacji, odpocząć i rozmyślać o sprawach minionych, bieżących i pomarzyć o przyszłości.  

     W ogród wkomponowany jest i w każdym miejscu zadbany dom, ogrodzony metalowym parkanem na podmurówce, którego zadaniem nie jest ochrona przed ptakami, ani przed wiatrem, ale ma wyznaczać granice przytulności w moim Edenie, w którym życie nie drzemie – mówi pan Andrzej Olechowski.      

Jeszcze mało jest drzew iglastych, które utworzyłyby drugie, naturalne ogrodzenie. To młody ogród, jeszcze pojawią się w nim, obok jałowców płożących nie świerki pospolite, ale świerki srebrne, które ożywią przestrzeń górnej warstwy na tle soczystej zieleni.    

W królestwie drzew liściastych, tworzących przemyślaną kompozycję wkrótce i po swojemu zakwitnie dostojna, polska jesień. Kolorowe drzewa mienić się będą w słońcu odcieniami brązu, żółci, czerwieni i pomarańczy. Potem opadną liście, zanikną barwy, otoczą się snem spokojnym – przemijaniem.  

 

     – Mój ogród, to zarazem moja Polska i wieś moich marzeń na miarę moich możliwości. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za losy Polski i rodziny. A choć każdy z nas poczuwa się do obowiązku wobec tych najcenniejszych elementów, to w życiu bywa różnie, mimo że pragnienie szczęścia bywa niezmienne. Ostanie lata były i są ciężkie. Nie zatraciłem wiary i nadziei. Osobisty ogród szczęścia stworzyłem z Mamą żeby ćwiczyć w nim radość życia po osobistych przeżyciach. Wierzę, że przyjdzie czas, w którym moi rodzice i ja będziemy żyć szczęśliwie i to nie tylko z powodu kwiatków, które w tym czasie są dla mnie jedynym źródłem radości, ukojeniem – mówił z poczuciem żalu p. Andrzej.    

    

Zauważyłem, że wszyscy byli zadowoleni z przypadkowej wizyty. Dalej niech zdjęcia pokażą subiektywną analizę wrażeń w czyimś ogrodzie na podstawie jednej, przedwieczornej sesji.

 

Tekst i zdjęcia: Stanisław Orłowski    



Warto przypomnieć: http://e-grajewo.pl/wiadomosc,Mj_tczowy_zaktek,17437.html

Komentarze (12)

Urocza posesja.

Przepraszam bardzo , tylko nie wiem kogo. Czy wlascicieli ogrodu czy fotoreportera. Na zdjeciach nie widac tego piekna . Jeden wielki balagan i przesada .

Bajeczny ogrod,ktory wymaga duzo pracy,tylko podziwiac,duzo zdrowka i radosci dla pana,bo jest co podziwiac

Długopis nazisty, ty nikogo nie przepraszaj, bo tego na pewno nikt od ciebie nie chce, ale chodź do kościoła, słuchaj co tam mówią i bądź normalnym człowiekiem. Nie podskakuj, nie zazdrość, naucz się zrozumieć to, co jest tu napisane i nie pouczaj. Wielka chwała Olechowskim!

Ten ogród jest bardzo ładny tylko troszkę przesadzony wszystkiego za dużo. Lecz w każdym chaosie można ujrzeć piękno lecz tu jest aż za duży chaos bardziej męczący niż odprężający wzrok ocena 4/10

wszystkie zwierzeta sa fajne tylko brakuje zyrafy i pingwina :)

Zgadzam sie z "dlugopisem".

To jest wlasnie kicz.

Cała gospodarka poszła na te zabawki

/ Dla kogo ładny to ładny a dla kogo kicz na 10 to kicz. Fakt,że do roślin trzeba mieć i miłość i dobre wiadomości, ale zrobienie straganu z własnego domostwa to już inna sprawa. /

Każdy ma inny gust... Jak dla mnie , za dużo figurek, stragan....

Ja uweażałam, że zgryźliwość i podłość to specjalność sowietów a w Polsce katolicy tak komentują, że tzw. ksiądz się śmieje!

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.